Siedzimy z tatą w ogrodzie, pies się leniwie łasi do nóg, cisza i kawa, nic się nie dzieje. Mama poszła na próbę chóru, poszła, potem wróciła, bo pamiętajcie, że w lodówce, poszła, potem wróciła, bo pamiętajcie, że w piekarniku. W końcu poszła już bez wracania, zabrała z sobą bagaże słów, popakowała słowa do toreb, poupychała po kieszeniach, nabrała w obie garście. Jeszcze jej się wysypały niektóre po drodze, unoszą się teraz w powietrzu, z wiatrem się unoszą i dzwonią nam lekko w oszołomionych głowach.
Żeśmy się uśmiechnęli tylko do siebie i siedzimy. Cisza taka po tych słowach wszystkich, aż się głębiej oddycha. Tata pojedyncze pytanie od niechcenia wypuszcza i pojedynczą odpowiedź mu na nie daję. Nic ważnego, takie tam, że raczej dobrze. I kawa. I pies, co już się nie łasi, bo zasnął. Pojedyncze pytanie wypuszczam znów ja i pojedynczą odpowiedzi mi daje tata, ośmielony faktem, że czekam tej odpowiedzi, choć spojrzenie mam zawieszone na psim pysku. Tak, tak, miałem dziesięć lat, był sierpień.
Nigdy nie rozmawialiśmy dużo, pamiętam tylko kilka wielokrotnie powtarzanych opowieści z lat dzieciństwa i radę życiową jedną, udzieloną po trzech głębszych, więc nie wiem, czy liczyć nawet, zresztą się nie stosowałam. A poza tym więcej ciszy, bardzo mało komentarzy, raczej jak tam, kiedy, co tam, zwierzeń żadnych, ważnych pytań.
I w tej ciszy, bez gadania, pierwszy rower, pierwsze dżinsy i rodzinka Barbie cała, w pudle jaskraworóżowym. Ken, i dzieci, i w ogóle, tak, jak po cichu marzyłam. Mama, co była od butów na zimę i przerobionych kurtek, łapała się za głowę, że po co. Co sobotę, też w tej ciszy, plakat nowy w mym pokoju, ja zbierałam, on przyklejał; wyżej? niżej? Patrz, czy równo. Cała ściana tych plakatów, Sandra, Europe i Sinitta, super ekstra młodzieżowa, choć lat miałam może 10. A jak wybór jakiś ważny, to też jakoś bez gadania, skoro tak chce, weź ją zostaw, daj jej spokój, będzie dobrze.
Pies się zbudził i przeciągnął, zaraz znów się zacznie łasić. Kawa stygnie, cisza stygnie. A, są lody, orzechowe. Dziś kupiłem, te co lubisz.
Dodaj odpowiedź do Bez okularów Anuluj pisanie odpowiedzi